pamięci Janusza Korczaka
Szare prostokąty betonowej szosy uciekają spod kół pędzącego samochodu.
Szosa pozostaje w tyle na tle równinnego krajobrazu.
Upalny dzień.
Spaloną słońcem trawę po bokach rowu przesłania czasem chmura spalin, wydobywająca się z rury wydechowej jadącego samochodu. Słychać głęboki dźwięk pracującego dieslowskiego silnika na ropę.
Tempo jazdy wzrasta.
Nagle rozlega się syrena. Pisk hamulców i zatrzymanie. Chwila ciszy, którą wypełnia miarowa praca silnika. Ktoś podnosi szlaban grodzący wjazd na teren zamknięty drutami.
Samochód wolno rusza.
Nowa chmura spalin przesłania tył samochodu.
W głębi pozostaje brama obozu, podniesiony szlaban, esesman stojący przy szlabanie, budka wartownika i druty wysokiego napięcia.
Samochód jadąc w głąb zagrodzonego terenu odsłania zabudowania obozu.
Baraki. Pedantycznie żwirowane alejki. Uciekające w tył druty kolczaste. Na horyzoncie niewysokie, grube kominy. Dalej granatowe pasmo lasu i spalone słońcem niebo.
Z baraku Komando wychodzi młody SS-sturmbahnfuhrer i wolno kieruje się w stronę podjeżdżającego samochodu. Z baraku dla więźniów czterech esesmanów ??????????? dzieci, wśród których znajduje się też starszy mężczyzna.
Samochód zatrzymuje się nieopodal wyprowadzonej grupy ludzi. Teraz dopiero widać, że jest to samochód sanitarny. Ambulans z wymalowanym po obu stronach pakamery oraz na tylnych drzwiach znakiem Czerwonego Krzyża. W szoferce siedzi dwóch mężczyzn. Kierowca w mundurze i oficer transportowy. Po chwili oficer wysiada. Zdejmuje czapkę. Przeciera spocone czoło i rusza w stronę oficera Komando.
Silnik samochodu stale pracuje.
Nad głową idącego wzdłuż samochodu oficera transportowego, który wkłada teraz rękawiczki, pojawia się hermetycznie zamknięte okienko. Stanowi ono część widzianej stąd górnej obudowy ambulansu.
Oficerowie spotykają się, ale praca silnika zagłusza prowadzoną przez nich rozmowę. Spoglądają w stronę samochodu.
Z rury wydechowej wydobywają się kłęby spalin.
Ciemną chmurą przesłaniają zieloną karoserię ambulansu.
Oficer transportowy przekrzykuje ryk silnika, każąc go wyłączyć.
Praca silnika ustaje.
Ostatnie kłęby spalin pełgają w pobliżu rury wydechowej.
Cisza.
Okolicę wypełniają dźwięki dalekich ludzkich rozmów, odległe ujadanie psa, stłumione okrzyki i śmiechy. Przez otwarte okno w pobliskim baraku administracji słychać wyraźnie stukot maszyny do pisania.
??? tej obozowej „ciszy”, na małym żwirowanym placyku ??? stoją zgromadzone dzieci i starszy mężczyzna.
Spoglądają w kierunku ambulansu.
Dwaj oficerowie podchodzą do tylnych drzwi samochodu. Sprawdzają wylot rury wydechowej. Oficer transportowy pochyla się i rękami, na których ma rękawiczki, oczyszcza zakończoną gwintem rurę.
Strzepuje pył z rękawic i otwiera tylne drzwi pakamery wozu.
Do wybitego aluminiową blachą wnętrza ambulansu wdziera się światło słonecznego dnia. Błysk promieni odbijających się w aluminiowej wykładzinie otwieranych drzwi razi oczy.
Starszy mężczyzna, stojąc wśród dzieci, uważnie spogląda w kierunku otwartego wnętrza samochodu. Obserwując esesmanów bezwiednie splata warkoczyki małej dziewczynce, która wpatruje się w niego z ufnością i spokojem. Dzieci ze zdziwieniem przyglądają się mechanicznej czynności opiekuna. Patrzą na niezdarnie zapleciony warkocz i idąc za wzrokiem mężczyzny odwraca się w stronę stojącej opodal, otwartej sanitarki.
Inne dzieci również patrzą w tamtą stronę.
Odbite w kołyszących się, gładkich jak lustro, aluminiowych drzwiach sanitarki słońce interesuje je bardziej niż skupiona twarz opiekuna, który czujnie obserwuje każdy ruch ???. Właśnie widzi wysiadającego z szoferki kierowcę, który wyciąga z niej elastyczny przedłużacz rury, zakończony po obu stronach gwintami.
Kierowca przenosi przedłużacz na tył wozu. Oficerowie przyglądają się jego pracy. Zapalają papierosy.
Stojący wśród dzieci mężczyzna widzi, jak kierowca pochyla się nad wylotem rury wydechowej i przykręca do niej koniec elastycznego przedłużacza. Pracę tę wykonuje z wysiłkiem. Po umocowaniu jednego końca przedłużacza do rury wydechowej samochodu, kierowca przegina jego drugi koniec i przymocowuje go w rurze prowadzącej do wnętrza wozu. Po wykonaniu tych czynności wyciąga długą metalową listwę zakrywającą otwór, który łączy wnętrze pakamery samochodu z rurą wydechową. Odsłonięta przez niego szczelina w podłodze sanitarki pokryta jest stalową siatką.
Cisza.
To milczenie przerywa łoskot zatrzaskiwanych tylnych drzwi sanitarki.
Dzieci zwracają na to uwagę.
Niczego się nie domyślają.
Kierowca wraca na przód samochodu. Opiekun w dalszym ciągu obserwuje czynności kierowcy. Jest blady.
Wie, co się za chwilę stanie.
Dzieci spokojnie czekają.
Mężczyzna zaczyna ustawiać dzieci dwójkami.
Robiąc to, stale śledzi wzrokiem kierowcę, który teraz wchodzi do pobliskiego garażu i wynosi stamtąd ciężki kanister.
Kierowca powraca do samochodu, stawia kanister na ziemi.
Odkręca korek zbiornika na paliwo.
Otwiera kanister i napełnia bak samochodu ropą.
Dzieci się nudzą. Zaczynają szukać dla siebie zajęcia.
Stojący obok siebie chłopiec i dziewczynka ”wyklepują się”. Dziewczynka zaczyna grę. Chłopiec się wycofuje. Nie chce się bawić.
W trzecim rzędzie chłopak spogląda na druty. Jego wzrok przyciągnął wróbel, który za drutami dziobie porzuconą kość. Chłopiec pokazuje to innemu chłopcu, stojącemu obok. Obaj teraz patrzą w tamtym kierunku.
Warknął pies.
Jeden z chłopców spogląda w stronę siedzącego na zadzie, obok swego esesmana, wilczura.
Chłopiec stojący obok pochyla się i podnosi kamyk.
Opiekun, który usłyszał warknięcie i wyczuł ruch chłopca, odwraca się i spogląda na niego. Chłopak wyprostowuje się i stoi nieruchomo.
Opiekun nie widząc nic podejrzanego, odwraca się znowu w stronę samochodu.
Teraz dopiero chłopak robi krok do przodu i rzuca kamyk w kierunku wróbla.
Pies szarpnął do przodu. Esesman ściąga smycz.
Spłoszony wróbel odfruwa.
Dzieci śmieją się.
Opiekun odwraca się. Spogląda na dzieci.
Nie wie, co się stało.
Rzuca okiem na esesmana z psem.
Wciąga chłopca do szeregu.
Zaczyna ustawiać dzieci dwójkami.
Po chwili opiekun odwraca się w stronę sanitarki. Widzi kierowcę wchodzącego do kabiny. Dostrzega, jak ??? ??? stacyjki kluczyk, jak kładzie nogę na pedale starteru.
Kierowca przekręca klucz w stacyjce. Wciska starter.
Silnik zaskoczył. Dławi się. Przygasa…
Noga kierowcy przenosi się na pedał gazu.
Silnik zaczyna równomiernie pracować.
Oficer transportowy podchodzi do kabiny. Wracając na tył samochodu schyla się i obserwuje rurę wydechową, jakby coś jeszcze sprawdzając.
Rusza wzdłuż rury wydechowej aż na tył samochodu. Zatrzymuje się przed zamkniętymi obecnie tylnymi drzwiami wozu, na których widnieje znak Czerwonego Krzyża.
Silnik głucho pracuje.
Oficer spogląda w kierunku rury wydechowej.
Spaliny nie wydobywają się.
Oficer Komando przygląda się próbie sprawdzenia szczelności zaworów. Stojący obok esesmani również przyglądają się sanitarce. Oficer transportowy krzyczy w kierunku szoferki: Stop!
Praca silnika ustaje. Oficer podchodzi do ??? i sanitarki, otwiera je. Z wnętrza wozu wydobywa się gęsty dym spalin.
Spaliny unoszą się w górę i przysłaniają na chwilę wdzierające się do wnętrza samochodu promienie słoneczne.
Szczekanie psów.
Esesmani, trzymając psy na smyczach, ruszają w kierunku stojącej grupy dzieci.
Zwrócony twarzą do ambulansu opiekun ??? odwraca się i ??? ??? od ??? ???.
Jeden z wilczurów, nie prowadzony na smyczy, biegnie przodem. ??? ??? do ??? ??? ??? ???ołem swego opiekuna.
Pies zatrzymuje się i patrzy na jednego z chłopców.
Chłopak wolniutko wycofuje się do tyłu.
Któryś z chłopców zagwizdał. Pies spojrzał w tamtym kierunku. Zagrożony, korzysta z nieuwagi psa i szybko wciska się między dzieci.
Pies odwraca się i patrzy na niego.
Ponowny gwizd.
Pies podchodzi do chłopca, który gwizdał. Staje. Po chwili merda ogonem.
Z głębi zbliżają się esesmani i psy prowadzone na smyczach.
Chłopiec, przed którym stoi merdający pies, wyciąga dziecinną zabawkę, małe śmigiełko osadzone na gwintowanym drucie. ??? pociąga ku wierzchołkowi drutu osadzone na nim śmigiełko, które zaczyna wirować.
Pies podniecony ruchem śmigiełka niespokojnie kręci się w miejscu.
Dzieci obserwują tę scenę.
Opiekun patrzy na zbliżających się esesmanów.
Chłopiec rozkręca swoje śmigiełko i wypuszcza je w powietrze.
Pies zadziera łeb do góry, śledząc lot śmigiełka.
Dzieci również obserwują??? po niebie zabawkę.
Śmigiełko przelatuje nad drutami. Pies puszcza się za nim w pogoń. Jeden z esesmanów ???????????? i opada za drutami.
Rozpędzony pies przeskakuje druty i ??? biegnie?????? leży zabawka.
Esesmani otoczyli dzieci rozpoczyna się ładowanie do ambulansu.
Dzieci ruszają w stronę samochodu.
Mężczyzna, ich opiekun, zatrzymuje się. Esesmani popychają go.
Mężczyzna jest blady. Bez słowa wprowadza dzieci do wnętrza, gdzie lśni słońce, odbite w aluminiowych ścianach pakamery. Skupiony, obserwuje szczelinę w podłodze samochodu. Ociera pot z czoła. Ustawia dzieci jak najdalej od tego miejsca.
Nagle wśród dzieci poruszenie. Pokazują sobie coś na zewnątrz.
Mężczyzna spogląda na stojących przed samochodem esesmanów.
Nadbiega pies, aportując znalezione śmigiełko. Oparty przednimi łapami o krawędź pakamery, merda ogonem.
Rozlega się świst pejcza i przeraźliwy skowyt.
Drzwi się zatrzaskują.
Ciemność.
Wycie psa.
Huk zapuszczanego silnika.
Ambulans sanitarny rusza. Przejeżdża przez bramę obozu, wydostaje się na betonową szosę. Strażnik opuszcza szlaban.
Słychać skowyt psa i głuchą pracę dieslowskiego silnika.
Samochód coraz szybciej oddala się od bramy obozu. Białe, rozrzażone słońcem prostokąty betonowej szosy uciekają w głąb horyzontu.
Absolutny brak spalin.
Ambulans sanitarny mija identyczny samochód, który jedzie w kierunku widocznych jeszcze drutów, otaczających obóz i malejących w oddali baraków.
Szybkość jazdy wzrasta.
Film Ambulans w reżyserii Janusza Morgensterna, ze zdjęciami Jerzego Lipmana i z muzyką Krzysztofa Komedy, został zrealizowany w 1960 roku. Otrzymał Grand Prix na festiwalu filmowym w San Francisco w roku 1962.
Postać Opiekuna była ostatnią rolą nie żyjącego już aktora Jerzego Śliwińskiego.